
Remontowy Armagedon? Spokojnie, mamy plan! (Czyli jak nie zwariować na starcie i znaleźć zaufaną ekipę)
Witajcie w krainie kurzu, farby i… niekończących się decyzji! Tak, tak, zaczynamy naszą wspólną przygodę z remontem. Jeśli myślicie, że to bułka z masłem, to… no cóż, witajcie w klubie realistów! Ale spokojnie, nie taki diabeł straszny, jak go malują (dosłownie!). Dziś rozłożymy na czynniki pierwsze to, co na początku wydaje się chaosem – planowanie remontu. Zaczynamy!

1. Wizja, czyli co chcemy osiągnąć (i czy na pewno tego chcemy?)
Zanim chwycimy za młotek, zastanówmy się, co właściwie chcemy zmienić. Czy to tylko odświeżenie koloru ścian, czy może totalna rewolucja? Może marzy Wam się kuchnia jak z Instagrama, a może po prostu chcecie, żeby przestały przeciekać rury? Jasno określcie swoje cele. To jak z podróżą – bez mapy daleko nie zajedziemy. A w remontowym świecie mapa to podstawa!

3. Harmonogram, czyli kiedy to wszystko się skończy? (Oby jak najszybciej!)
Ustalenie terminów to klucz do zachowania zdrowia psychicznego. Kiedy zaczynamy? Kiedy kończymy? A co najważniejsze, kiedy planujemy przerwę na kawę? Pamiętajcie, że remont to maraton, a nie sprint. Dajcie sobie czas na odpoczynek i nie zapominajcie o nagradzaniu się za małe sukcesy!


0 komentarzy